Bieszczady przez kilka stuleci były regionem wielu nacji i wielu religii. Przez nasze góry przetoczyło się również kilka konfliktów zbrojnych. To wszystko ma swoje odzwierciedlenie w znajdujących się w naszym regionie cmentarzach. Jesień to dobry czas, by je poznać.
W Bieszczadach liczne są cmentarze greckokatolickie, mamy kilka cmentarzy żydowskich. Natomiast w okolicach Ustrzyk Dolnych przetrwały miejsca pochówku niemieckich kolonistów i ich potomków, którzy w większości byli ewangelikami. W regionie znajdują się także cmentarze i pojedyncze mogiły żołnierzy poległych podczas obu wojen światowych oraz w walkach z UPA. Do tego wyliczenia dodać należy także cmentarz greckich osadników, który został założony w Krościenku po 1951 roku.
Warto jednak zwrócić uwagę na najbardziej zapomniane nekropolie naszego regionu – smutne pamiątki I wojny światowej. Wspominając bieszczadzkie cmentarze z okresu Wielkiej Wojny, należy podkreślić, że nie otrzymały tak bogatych opraw architektonicznych i artystycznych, jak te z Beskidu Niskiego i terenów położonych bardziej na zachód. Dbano jednak o nadanie nekropoliom wojennym odpowiedniej formy. Za pochówki żołnierzy poległych w Bieszczadach odpowiadała Inspekcja Grobów Żołnierskich w Przemyślu. Doradcą artystycznym w okręgu grobowego w Lesku, obejmującego Bieszczady, był wiedeński architekt Arthur Grünberger (1882-1935), który w latach 30. XX wieku mieszkał w Stanach Zjednoczonych i był autorem scenografii filmowych w Hollywood. W okresie pracy dla przemyskiej inspekcji z pewnością zaprojektował m.in. cmentarze wojenne w miejscowościach Radzejowa, Wola Michowa, Zawój i Zubeńsko.
Przez dekady jakie upłynęły od krwawych walk w Karpatach, cmentarze te uległy jednak niemal całkowitemu zapomnieniu, a ślady po nich zatarł czas. Dopiero w ostatnich latach zaczęto otaczać większą troską miejsca pochówku żołnierzy wielu narodów, którzy zginęli w Bieszczadach walcząc w imieniu Franciszka Józefa I i Mikołaja II. Na cmentarzach wojennych w Zagórzu, Uhercach, Cisnej, Bukowcu nad Sanem oraz w innych miejscowościach stanęły nowe upamiętnienia lub tablice informacyjne. W wielu miejscach, gdzie natrafiono na szczątki poległych, postawiono krzyże. Spotkać je możemy m.in. na Otrycie i w masywie Chryszczatej. Wielkie zasługi w przywracaniu pamięci o bieszczadzkich cmentarzach z okresu wielkiej wojny ma Grzegorz Gąska ze Stowarzyszenia Opiekunowie Bieszczadzkiej Historii.
Wśród inicjatyw mających na celu przywrócenie pamięci poległym w Wielkiej Wojnie warto wymienić także działania Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Galicja”, które w porozumieniu z leśnikami oraz samorządem Gminy Baligród zmierzały do utworzenia na wzgórzu Manyłowa nowego cmentarza wojennego, gdzie po przeprowadzonych ekshumacjach przenoszono szczątki żołnierzy padłych w boju w tamtej okolicy. W maju 2021 roku nowa nekropolia została poświęcona, a na 25 października bieżącego roku zaplanowano uroczyste otwarcie cmentarza,
Święto Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny mają w Polsce szczególne znaczenie i oprawę. Listopad zachęca również wiele osób do odwiedzania cmentarzy zapomnianych – na terenie nieistniejących wsi. Niektórzy przynoszą ze sobą znicze, inni różnego rodzaju wiązanki i ozdoby. To dobrze, że są osoby, które pamiętają o położonych na odludziu dawnych cmentarzach i ludziach, którzy na nich spoczęli. Warto jednak pamiętać o tym by po pewnym czasie zabrać wypalony znicz czy wypłowiały stroik. W przeciwnym razie można się przyczynić do zaśmiecenia miejsca pochówku.
[Fragment artykułu, który ukazał się w „Gazecie Bieszczadzkiej”, nr 22/2024]












