Melchior Wańkowicz - zdjęcie ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Wańkowicz pod Ustrzykami Dolnymi

18 czerwca, 2025 Bieszczadzkie opowieści

W ostatnich latach modna jest w Polsce literatura faktu. Polski reportaż narodził się jednak wiele dekad temu, a nieoceniony był tutaj wkład twórczości Melchiora Wańkowicza. Znakomity reportażysta znajdował później wielu naśladowców. Autor „Ziela na kraterze” tuż przed wybuchem II wojny światowej opublikował głośną książkę pt. „Sztafeta”, będącą reporterskim zapisem budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Wańkowicz zbierając materiały do swojego reportażu odwiedzał teren naszego województwa. Warto zaznaczyć, że również wcześniej znany pisarz odwiedzał nasz region. Jak można wnioskować z felietonów zamieszczanych przez niego w „Kurierze Warszawskim”, Melchiorowi Wańkowiczowi nie były również obce Bieszczady.

Latem 1932 roku Melchior Wańkowicz z żoną i córkami odwiedził obóz Przysposobienia Wojskowego Kobiet w Starzawie koło Chyrowa. Pisarz następnie poświęcił temu wydarzeniu jeden ze swoich artykułów z cyklu „Ziarna po Polsce” w „Kurjerze Warszawskim”. W tekście zatytułowanym „Obóz amazonek”, znany reportażysta wspomina m.in. spotkanie z komendantką obozu – Julią Haliną Piwońską (1898-1974), uczestniczką wojny polsko-bolszewickiej.

W ramach tego samego cyklu, „Kurier Warszawski” opublikował w numerze z 8 października 1932 roku krótki reportaż poświęcony wydarzeniom w powiecie leskim z lata tegoż roku. Autor zaznacza wprost, że odwiedził teren, na którym rozegrały się dramatyczne wydarzenia. Jednakże wańkowiczowski opis zajść tzw. powstania leskiego wydaje się jednak mocno ubarwiony literacko. Wrażenie to jest szczególnie silne, gdy czytamy jego opis przygotowań do obrony dworu przed zbuntowanymi chłopami. Wańkowicz powołuje się przy tym na rozmowę z jednym z bieszczadzkich ziemian i przytacza jego obszerną wypowiedź: „A toż takiego piekła jeszcze nie przeżywaliśmy, panie, od czasów wojny – sapie dziedzic. – Siedzę ja tu z letnikami sobie, panie dobrodzieju, jak u pana Boga za piecem, martwię się, skąd tu mięsa na tyle gąb wydostać, aż tu przylatują ze wsi mówią, że tysiące tysięcy pod Łobozwią ognie palą, że ks. Cieciera ranny, p. Jakubowicz bez przytomności, policja oblężona, a od wschodu, z powiatów turczańskiego, dobromilskiego, samborskiego ciągną całe masy chłopstwa.” W cytowanym tekście widać pewną znajomość wydarzeń z lata 1932 roku. Przekręcone zostało jednak nazwisko łobozewskiego proboszcza, który w rzeczywistości nazywał się Ciebiera. W całym artykule widać jednak charakterystyczny dla autora „Sztafety” gawędziarski styl i emfazę, którą chętnie posługiwał się w swoich utworach.

Te dwa, przytoczone wyżej skromne przykłady twórczości Melchiora Wańkowicza, pozwalają nam zaliczyć go do „sławnych piór” związanych z naszym regionem. Warto podkreślić ten niezbyt znany fakt, związany z biografią wybitnego reportażysty.

ŁB